01.01.1906
Ucieczki: Niespodziewana pomoc
Ekstremalne warunki życia w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym na Majdanku skłaniały niektórych więźniów do podjęcia próby ucieczki. Jednak druty kolczaste, wieżyczki wartownicze i ciągłe liczenie więźniów miały pozbawić osadzonych jakiejkolwiek nadziei na odzyskanie wolności.
Postawiona na środku każdego pola więźniarskiego szubienica przypominała o tym, jaka kara czekała na uciekinierów złapanych podczas próby opuszczenia obozu. Więźniowie wiedzieli również, że nawet w przypadku powodzenia ucieczki, w ramach odpowiedzialności zbiorowej konsekwencje grozić będą ich towarzyszom z baraku mieszkalnego lub grupy roboczej. Wielogodzinne apele na mrozie, bicie, rozstrzeliwanie to typowe formy represji wobec współwięźniów, którzy „nie upilnowali” swojego kolegi.
Mimo tak wielu przeszkód, zdarzały się udane ucieczki. 16 kwietnia 1944 r. obóz opuściły dwie Polki – Helena Żuk i Feliksa Bidacha. Była to ucieczka nietypowa, ponieważ jej realizację umożliwił… członek załogi obozowej SS, Unterscharführer Otto Schultz.
Schultz opiekował się magazynem odzieżowym w sektorze gospodarczym obozu na Majdanku. Już wcześniej okazywał przyjazne nastawienie wobec więźniów, m.in. zezwalając im na organizowanie spotkań z bliskimi podczas oddawania odzieży do pralni zlokalizowanej poza obozem. Helena Żuk i Feliksa Bidacha zwierzyły mu się z planów opuszczenia obozu. Sam zaproponował pomoc. 16 kwietnia kobiety ukryły się w workach na pranie umieszczonych na furmance, którą jechał Schultz wraz z wynajętym woźnicą. Przy ulicy Pawiej esesman kazał mu pójść po papierosy, a sam wypuścił kobiety, w miejscu w którym czekał na nie mąż Feliksy Bidachy.
Na skutek donosu furmana ucieczka wyszła na jaw, a Schultz został karnie wysłany na front wschodni. Tam dostał się do niewoli radzieckiej. W 1950 r. powrócił do Niemiec, zmarł cztery lata później.
Pomocy esesmana swoją ucieczkę zawdzięczały również dwie Żydówki – Roza Moscher i jej matka Ida. Rodzina Moscherów miała polskie obywatelstwo, jednak przed wojną mieszkała w Dortmundzie. W 1938 r. zostali przymusowo deportowani z Niemiec do Polski. Od sierpnia 1939 r. mieszkali w Lublinie. Udało im się przetrwać akcję likwidacyjną lubelskiego getta na Podzamczu. Usłyszawszy o stworzeniu getta przejściowego na Majdanie Tatarskim, postanowili wyjść z ukrycia i tam zamieszkać. Niestety z powodu braku dokumentów upoważniających do przebywania w tej dzielnicy, zostali przez Niemców wysłani do obozu koncentracyjnego na Majdanku. W KL Lublin Rozę i Idę przydzielono do pracy w zakładzie ogrodniczym poza obozem, do którego codziennie przywożone były samochodami. Dzięki znajomości języka niemieckiego Idzie udało się nawiązać kontakt z kierowcą, który umożliwił im ucieczkę z miejsca pracy. Jej przebieg Roza opisała następująco: „Pewnego dnia matka kazała mi pójść ze sobą do ubikacji. Tam ściągnęłyśmy naszą, włożyłyśmy zostawioną odzież i wyszłyśmy na ulicę. To esesowiec przygotował dla nas w ubikacji suknie, pozostawił drzwi otwarte. Udałyśmy się do pewnej polskiej rodziny, która mieszkała za Lublinem. Jej adres matka dostała również od tego esesowca. O tym esesowcu wiem tylko tyle, że był kierowcą i nazywał się Sepp, liczył ponad 40 lat. Pewnego razu powiedział nam, że ma trzech synów, ale gdyby który z nich wstąpił do SS to by go zabił”. Ucieczka miała miejsce prawdopodobnie w czerwcu 1943 r. Idzie i Rozie Moscher udało się przetrwać w Lublinie do lipca 1944 r. Wtedy wróciły pociągiem do Niemiec i do końca wojny ukrywały się u znajomej rodziny na przedmieściach Dortmundu.
Te dwie ucieczki to jedyne znane przypadki, w których członkowie załogi esesmańskiej Majdanka umożliwili opuszczenie obozu, narażając samych siebie na surowe represje.