12.03.2021
Dopóki śmierć nas nie rozłączy…
Świadectwa
Częścią zbiorów archiwalnych Państwowego Muzeum na Majdanku są prywatne dokumenty i fotografie znalezione na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Lublin oraz obozu pracy zlokalizowanego na dawnym lotnisku Lubelskiej Wytwórni Samolotów, czyli tzw. Flugplatzu.
Dokumenty te należały zarówno do więźniów Majdanka, jak i do Żydów deportowanych bezpośrednio do gett, a ostatecznie do obozów zagłady w dystrykcie lubelskim. Deportowani zabierali ze sobą najważniejsze dokumenty, przede wszystkim dowody osobiste, paszporty, legitymacje służbowe, różnego rodzaju zaświadczenia, świadectwa szkolne i dyplomy studiów, słowem wszystko, co mogłoby okazać się niezbędne w nowym miejscu. Wiele osób miało przy sobie fotografie członków rodziny, przyjaciół i znajomych, a niektórzy nawet całe albumy wypełnione zdjęciami.
O ile dobra materialne, takie jak biżuteria, pieniądze, przedmioty wartościowe, odzież i inne, były przez Niemców konfiskowane, o tyle niszczyli oni pamiątki osobiste po ofiarach. Dokumenty i fotografie znajdujące się obecnie w zbiorach muzealnych ocalały przypadkiem Są one jedynym śladem po zamordowanych – niemym, ale wymownym świadectwem ich życia, a jednocześnie dowodem popełnionej na nich zbrodni.
Wśród tych materiałów zachowała się kolekcja dokumentów i fotografii związanych z żydowską rodziną Kralów z Wiednia.
Emma i Moritz Kralowie mieszkali przy Nordbahnstrasse 16 w Wiedniu w 2. dzielnicy Leopoldstadt. Moritz urodził się 17.07.1884 r., Emma – 4.01.1886 r. Oboje pochodzili z Wiednia. Mieli dwoje dzieci: Gertrud (ur. 21.04.1912 r.) oraz Waltera (ur. 6.09.1926 r.).
Na temat statusu majątkowego rodziny Kralów nie wiemy zbyt wiele, ale z pewnością stać ich było na kształcenie córki Gertrud, która ukończyła w 1937 r. studia wyższe z psychologii na Uniwersytecie Wiedeńskim, zdobywając tytuł doktora nauk, co w latach trzydziestych XX w. nie było bardzo powszechne. Ciekawostką jest, że Gertrud uczęszczała na zajęcia prowadzone przez Zygmunta Freuda. Moritz Kral był urzędnikiem. Emma prawdopodobnie pozostawała przy mężu.
W kolekcji dokumentów należących do Kralów znajdują się m.in. świadectwa szkolne Gertrud i Waltera. Dowiadujemy się z nich, że Gertrud chodziła do gimnazjum dla dziewcząt przy Hollandstrasse 4 w Wiedniu (Realgymnasium für Mädchen im II Bezirk). Była wzorową uczennicą. Jej brat Walter był natomiast uczniem szkoły podstawowej dla chłopców przy Pazmanitengasse 26 w Wiedniu (Allgemeine Volksschule für Knaben der Stadt Wien II). [fot.1] [fot.2]
Wśród pamiątek jest także wiele zdjęć przedstawiających wszystkich członków rodziny w różnych okresach ich życia. Większość fotografii została opisana na odwrociach. Niestety, na zdjęciach prezentujących Moritza i Emmę Kralów brakuje dat, choć niektóre można określić w przybliżeniu, głównie w oparciu o technikę fotograficzną oraz strój i fryzury charakterystyczne dla danej epoki.
Jedna z trzech fotografii wykonanych tą samą techniką, czyli negatyw na płytce, odbitka na tekturowym podłożu, opatrzonym nadrukiem atelier fotograficznego M. Laurisch w Wiedniu, prezentuje młodego, elegancko ubranego mężczyznę z fantazyjnym wąsem, trzymającego na rękach niemowlę. To Moritz Kral prawdopodobnie ze swoją córeczką Gertrud. Zdjęcie zostało wykonane ok. 1913. [fot.3] [fot.4]
Na dalszych dwóch fotografiach widzimy młodą parę Moritza i Emmę, co potwierdza odręcznie wykonany opis na rewersie, oraz leżące na brzuchu niemowlę. Zapewne jest to mała Gertrud.
Pozostałe zdjęcia powstały znacznie później. Wskazuje na to technika wykonania i opisy lub dedykacje naniesione na odwrociach. Przedstawiają one dorosłą już, dwudziestosześcioletnią, Getrud i jej małżonka Kurta Felsenburga. Para pobrała się w 1938 r. W tym samym roku Gertrud i Kurt Felsenburg opuścili Austrię i wyjechali do Holandii, skąd zamierzali wypłynąć do USA. [fot.5] [fot.6]
Walter Kral
[fot.7]
W Amsterdamie przebywał również młodszy brat Gertrud – Walter Kral. Mieszkał on u krewnych i prowadził życie typowego beztroskiego nastolatka. Potwierdzają to zdjęcia, na których Walter pozuje z kuzynostwem w sielskim otoczeniu przyrody.
Poza kilkoma fotografiami z pobytu Waltera w Holandii zachowały się również dwa listy napisane przez niego do rodziców. W liście z 17 listopada 1941 r. chłopiec opisuje bieżące sprawy, m.in. kurs angielskiego i wizytę na wystawie rzeźb Rodina. Pisze też o pierwszych chłodnych dniach i o swojej nadziei na to, że wkrótce będzie mógł uczęszczać do szkoły żydowskiej. Swój list kończy pozdrowieniami, które dopełnia milionem całusów. Pod tekstem znajduje się fragment dopisany przez ciotkę, u której mieszkał. [fot. 8] [fot.9] [fot.10]
Kolejny list Walter napisał 2 lutego 1942 r. Zapewnia w nim rodziców, że u niego wszystko jest w porządku. Żałuje, że ojciec tak rzadko przebywa w domu, ponieważ bardzo chciałby otrzymać od niego obszerny list. Dopytuje matkę, gdzie i w jakim charakterze pracuje jego ojciec.
Warto w tym miejscu wtrącić, że wówczas Moritz Kral został skierowany do obozu pracy dla Żydów, dlatego nie pisał listów do syna. Czyniła to zapewne, także w jego imieniu, Emma. Walter opisuje również zajęcia w szkole. Przypuszczalnie przyuczał się do zawodu, gdyż wspomina o dużej wiertarce, przy której pracował i o tym, że musi brać ze sobą do szkoły mydło, ponieważ po zajęciach ma ręce ubrudzone metalem i smarem. W domu nie mógł się umyć, ponieważ zamarzła kanalizacja i nie było wody. Nastolatek pisał o codziennych błahych sprawach, ale analizując jego listy dzisiaj, nabierają one głębszego sensu.
Z powyższego listu wynika jednoznacznie, że jeszcze na początku 1942 r. życie Waltera Krala toczyło się zwykłym rytmem. Być może jednak było zgoła inaczej, a chłopiec nie chciał martwić rodziców. Tego nie wiemy. Zastanawiające jest także jego pytanie o zdjęcia, które otrzymał od Emmy i Moritza. Czyżby rodzice mieli przeczucie, że ich drogi rozejdą się na zawsze?
Walter Kral nie przeżył wojny. Trafił do obozu przejściowego dla Żydów w Westerborku. Pierwotnie obóz ten został utworzony w 1939 r. przez rząd holenderski jako schronienie dla żydowskich uchodźców z Niemiec. W lipcu 1942 r. przejęli go Niemcy i od tej pory kierowali tam przede wszystkim Żydów z Holandii. Nie wiemy dokładnie, od kiedy Walter Kral przebywał w Westerborku, natomiast znana jest data jego deportacji stamtąd do getta Theresienstadt (Terezin w Czechach). Miało to miejsce dwa dni przed jego osiemnastymi urodzinami 4 września 1944 r. Po ok. trzech tygodniach, 29 września 1944 r., Walter Kral znalazł się w transporcie do Auschwitz-Birkenau, gdzie został zamordowany.
Gerti i Kurt Felsenburg
Wracając do Gertrud i Kurta, należy wyjaśnić, iż na początku 1940 r. ich statek z Holandii dotarł do Nowego Jorku. Wkrótce po tym małżonkowie przenieśli się do Denver w stanie Kolorado. Zdjęcia z początku lat 40. XX w., które Gertrud i Kurt załączali do listów wysyłanych do Emmy i Moritza pokazują młodą parę w towarzystwie przyjaciół lub podczas podróży. Wygląda to tak, jakby małżonkowie chcieli pokazać rodzicom Gertrud, jak bardzo są szczęśliwi z daleka od pogrążającej się w wojnie Europy. [fot.11] [fot.12]
Jednakże od brutalnej rzeczywistości nie można było całkowicie uciec. Dowodem są listy, które Moritz i Emma pisali do córki. Z jednej strony cieszyli się, że była bezpieczna, z drugiej zaś informowali ją o braku szansy na wydostanie się z Austrii. Był to już 1941 r. Trwały prześladowania Żydów w Europie; rozpoczęły się deportacje na wschód. W Wiedniu Żydzi zmuszani byli do robót publicznych. Niemcy ograniczali sukcesywnie ich prawa obywatelskie, pozbawiali majątków, reglamentowali żywność. Sytuacja Żydów pogarszała się z dnia na dzień. [fot.13]
Z listów Emmy do Gertrud wynika, że Moritz, który był weteranem I wojny światowej, zmagał się dodatkowo z depresją będącą wynikiem stresu pourazowego.
W tym samym czasie dr Gertrud Felsenburg podjęła pracę jako psycholog w National Jewish Hospital w Denver, którą wykonywała do 1946 r. Później pracowała w Institute for Motivational Research, a od 1955 r. w Jewish National Home for Asthmatic Children. Od 1960 r. była zaś konsultantką w Booth Memorial Hospital. [fot.14]
Emma i Moritz Kral
Pewnego dnia Emma i Moritz przestali odpowiadać na listy.
W maju lub w czerwcu 1946 r. Gertrud otrzymała w końcu list z Wiednia. Pisał do niej stryj, Samuel Kral: „Moja ukochana Gerti! Latami czekałem na tę godzinę, w której będę mógł zaświadczyć przed córką o szlachetności i odwadze, jaką wykazała jej Matka.”
Z dalszej części listu dowiadujemy się, jak potoczyły się losy rodziców Gertrud Kral. Okazało się, że w listopadzie 1940 r. Moritz Kral został skierowany do jednego z obozów pracy przymusowej dla Żydów w Pottschach. Miejscowość ta był oddalona od Wiednia, dlatego też Moritz złożył prośbę do zatrudniającej go firmy budowlanej o przeniesienie go do pracy w Wiedniu. Jego życzenie zostało spełnione, jednakże po kilku dniach został aresztowany i osadzony w obozie zbiorczym dla Żydów przy Sperlgasse w Wiedniu. [fot. 15] [fot.16]
Jak napisał Samuel Kral, każdy Żyd, nawet dziecko wiedziało wówczas, że znalezienie się w tym obozie oznaczało deportację do okupowanej przez III Rzeszę Polski, a to z kolei było równoznaczne z wyrokiem śmierci. Moritz znalazł się więc w potrzasku. Gdy o fakcie dowiedziała się jego żona Emma, pomimo protestów krewnych i przyjaciół i ich obietnic o możliwości udzielenia jej schronienia, postanowiła dołączyć do męża. Tak też się stało. [fot.17]
27 kwietnia 1942 r. z Wiednia wyruszył pociąg z tysiącem Żydów. Celem była Włodawa, mała miejscowość na Lubelszczyźnie. Funkcjonowało tam getto żydowskie, w którym Niemcy umieścili zarówno lokalnych Żydów, jak i deportowanych z Europy Zachodniej. Jedyna droga z getta prowadziła do położonego nieopodal obozu zagłady w Sobiborze. Z transportu, którym przybyli Emma i Moritz ocalały zaledwie trzy osoby…
Być może Gertrud dowiedziała się o śmierci najbliższych wcześniej, ale list Samuela musiał nią dogłębnie wstrząsnąć.
W 1977 r. złożyła w Yad Vashem świadectwo, informując o zagładzie najbliższych członków swojej rodziny.
Miriam „Miki” Felsenburg
W 2017 r. Państwowe Muzeum na Majdanku udostępniło wystawę dokumentów zatytułowaną „Świadectwa życia w miejscu zagłady”. Zaprezentowane zostały na niej prywatne dokumenty i fotografie znajdujące się w zbiorach muzealnych, związane bezpośrednio z więźniami KL Lublin oraz z ofiarami niemieckich obozów zagłady w Bełżcu i w Sobiborze. W trakcie przygotowań do wystawy udało się wyłonić pokaźną kolekcję dotyczącą rodziny Kralów z Wiednia. Autorka wystawy i zarazem niniejszego artykułu przeprowadziła liczne kwerendy internetowe. Podczas jednej z nich natknęła się na nazwisko Miriam Felsenburg, która również opisała losy swoich zamordowanych krewnych Kralów z Wiednia, podając się za siostrzenicę Waltera Krala. Okazało się, że córka Gertrud i Kurta Felsenburgów żyje i mieszka w Boulder w Kolorado (USA). W 2018 r. udało się nawiązać kontakt z Miriam, a właściwie – bo życzyła sobie, żeby tak się do niej zwracać – z Miki Felsenburg. 71-letnia wówczas Miki właśnie powróciła do Kolorado po przeszło 40 latach nieobecności. Większą część życia spędziła bowiem w Północnej Karolinie. Wykładała prawo na Uniwersytecie Wake Forest. Posiadała również tytuł doktora nauk medycznych.
Miriam, po otrzymaniu od Muzeum kopii wszystkich dokumentów i fotografii związanych z jej bliskimi, była zdumiona nie tylko wielkością kolekcji, ale też dobrym stanem zachowania pamiątek po jej rodzicach i dziadkach. W podziękowaniu za przesłane materiały napisała, że nie miała pojęcia o ich istnieniu. Była tym bardzo poruszona i wdzięczna za nawiązanie z nią kontaktu. W rewanżu przesłała skany listów, które przez całe życie pieczołowicie przechowywała Gertrud Felsenburg.
Dowiedziawszy się o planowanym otwarciu nowego muzeum w miejscu byłego niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze, Miki zapragnęła przyjechać do Polski i być obecna na uroczystościach. Przy tej okazji chciała podarować Muzeum pamiątki po Moritzu i Emmie, które posiadała. Myśl o spotkaniu i osobistym poznaniu Miki Felsenburg była bardzo ekscytująca.
Epilog
Rok 2020 rozpoczął się jednak pandemią koronawirusa SarsCov-2, która wywróciła życie wszystkich ludzi na świecie. W marcu 2020 r. nadeszła smutna wiadomość o śmierci Miriam Felsenburg. Przegrała walkę z rakiem. Niestety, nie zdążyła odwiedzić miejsca tragicznie naznaczonego śmiercią swoich bliskich.
W październiku 2020 r. udostępniona została w Sobiborze stała wystawa historyczna. Bez uroczystości, bez udziału gości i krewnych ofiar. Jest to miejsce pamięci o tysiącach żydowskich kobiet, mężczyzn i dzieci, którzy zostali przywiezieni do obozu w Sobiborze przez niemieckich nazistów , a następnie bestialsko zamordowani.
Emma i Moritz Kral zabrali ze sobą w ostatnią drogę zdjęcia, listy od dzieci, ich szkolne świadectwa, mając świadomość nieuchronności swej śmierci. Te przedmioty musiały być dla nich ważne, ponieważ dokumentowały ich wspólne życie i pokazywały ich jako ludzi z krwi i kości. Trudno zapomnieć uśmiechnięte twarze z fotografii, czerwoną różę na kartce wysłanej z okazji Dnia Matki czy fragmenty listów. [fot.18] [fot.19]
Wszystkie te pamiątki nacechowane są emocjami: radością, smutkiem, strachem. Patrząc na listę deportacyjną, na której wśród wielu nazwisk figurują personalia Emmy i Moritza Kralów, myślimy głównie o masowym wymiarze niemieckiej zbrodni. Czasami koncentrujemy się bardziej na samym mechanizmie ludobójstwa, niż na jego ofiarach. W przywróceniu właściwej perspektywy bardzo pomagają wówczas osobiste pamiątki po zamordowanych.
Poznanie historii Kralów z Wiednia było możliwe przede wszystkich dzięki zachowanym dokumentom prywatnym, które w dodatku układają się niemalże w chronologicznym porządku. Począwszy od kart pocztowych wysłanych przez Moritza w 1918 r. do Emmy, poprzez świadectwa szkolne ich dzieci, papiery urzędowe z nazistowskimi symbolami, korespondencję między dziećmi i rodzicami, aż po list Samuela Krala. Ten ostatni, pomimo tego że nie pochodził pierwotnie ze zbiorów Państwowego Muzeum na Majdanku, ostatecznie znalazł swoje miejsce w kolekcji archiwalnej, ponieważ jest epilogiem w opowieści o Kralach. Niespodziewanie nadaje on tragicznej przecież historii romantycznego charakteru, co sprawia, że jeszcze łatwiej zapada nam ona w pamięć.
Autorka:
Anna Wójcik
Kierownik Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku