rozwiń menu główne

30.03.2023

„Dziennik Maryli” – prawda o Zagładzie. Dziennik z getta warszawskiego.

W zbiorach Państwowego Muzeum na Majdanku znajduje się niezwykły dziennik – jedno z najważniejszych świadectw zagłady Żydów polskich. W 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim PMM we współpracy z wydawnictwem Prószyński Media wydaje nową edycję tego źródła. O czym opowiada dokument? Jakie były jego powojenne losy? Co czyni go unikatowym? Zachęcamy do lektury artykułu Anny Wójcik z Archiwum PMM.

„Patrzyłam na usta, przeważnie wyszminkowane, opowiadające teraz prawie że beztrosko jakieś nieważne wydarzenia, te usta, z których przeważnie płyną niesamowite w swojej grozie historje własnych, tragicznych doznań i pomyślałam sobie, że człowiek to mimo wszystko jakiś cudowny stwór, że jednak się może oderwać, że jednak może zapomnieć teraz, kiedy tkwi po uszy w tym bagnie, które mu grozi w każdej chwili zalaniem.”

Powyższy fragment pochodzi z jednego z najbardziej wyrazistych i poruszających świadectw historii znajdujących się w zbiorach archiwalnych Państwowego Muzeum na Majdanku. Mowa tu o dzienniku z getta warszawskiego znalezionym pod koniec lat 40. XX w. na terenie składu materiałów budowlanych byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku.

Jak wynika z treści diariusza, jego autorką jest tajemnicza Maryla, dlatego też źródło to nazywane jest Dziennikiem Maryli. W jaki sposób jej zapiski trafiły do obozu? Czy kobieta przywiozła je osobiście, przybywając do KL Lublin w jednym z ostatnich transportów z getta wiosną 1943 roku, czy też miał go przy sobie ktoś z kręgu jej bliskich, a ona sama zginęła podczas powstania? Tego raczej się już nie dowiemy.

Na Majdanku zostały znalezione dwa szkolne bruliony w kratkę oraz kilkanaście pojedynczych kart. Część z nich pozostała niezapisana. Najobszerniejszy zachowany fragment, stanowiący trzon tego źródła, został spisany na 67 stronach ponumerowanych od 267 do 334. Autorka zapełniła je czytelnym, starannym pismem, budując poprawne gramatycznie i stylistycznie zdania. Zręcznie posługiwała się językiem polskim, co pozwala przyjąć, że uczęszczała do polskiej szkoły, a nawet że studiowała na uniwersytecie. Była zamężna. Prawdopodobnie nie miała dzieci. W każdym razie nic na ten temat nie napisała. Skupiła się głównie na przedstawieniu realiów życia, a raczej wegetacji w warszawskiej dzielnicy zamkniętej. Znalezione fragmenty jej dziennika (gdyż z pewnością nie zachował się on w całości) opisują okres tuż przed wybuchem powstania w getcie, chociaż Maryla kilkakrotnie wraca myślami do wydarzeń wcześniejszych, m.in. do 22 lipca 1942 roku – pierwszej wielkiej deportacji Żydów do obozu zagłady w Treblince. Nie wiadomo dokładnie, od kiedy prowadziła swój dziennik, ale w zachowanych strzępach jednego z zeszytów znajdujemy urywek z datą 1942 r. Niestety, z uwagi na duże ubytki w centralnej części kart, możliwe jest odczytanie tylko tego, co znajduje się na ich obrzeżach. W rozpoznaniu treści tekstu pomocne są inne źródła oraz dostępna wiedza na temat getta.

Znacznie lepiej zachował się drugi zeszyt, który zawiera obszerny opis wydarzeń oraz refleksji autorki, która nie zawsze datuje poszczególne wpisy. Pierwsza data to 1 kwietnia 1943 roku. Maryla zapisała: „Ten wieczór był tylko krótką ucieczką, miałam przez godzinę wrażenie, że słowa płynące ku mnie są już poza granicami naszych istnień, że wysłuchuję je już w ramach innego życia, w którym nie mają już one racji bytu i są tylko wspomnieniem przeżytego koszmaru.

Niestety, ostatni wiersz wiosna 43 r. nazbyt brutalnie wtłoczył mnie w moją, jakże smutną rzeczywistość. Ocknęłam się.

Bo w istocie jest wiosna kalendarzowa i łagodne powietrze wskazuje też na nią, ale nie nic więcej. Wiosna bez kwiatów, bez trawy, bez twarzy rozedrganych radością na zamkniętej murami przestrzeni kilku domów, nie jest wcale wiosną, tylko dalszym ciągiem koszmaru […].”

Interpretując te słowa, możemy przypuszczać, że uczestniczyła w jednym ze spotkań literacko-rozrywkowych, tzw. wieczorów Szlengla, podczas których poeta prezentował swoją twórczość. Obcowanie z kulturą, przeżywanie i dzielenie wzruszeń z innymi ludźmi pozwalało mieszkańcom getta przez krótką chwilę zachować pozory normalności i było sposobem na uwolnienie się od panoszącej się przemocy, głodu, strachu o życie własne i bliskich, od Umschlagplatzu i budzących grozę wywózek do Treblinki. Od ponurej sławy Bełżca, Poniatowej i Trawnik.

Maryla dzieli się na kartach diariusza swoimi spostrzeżeniami, opisuje sytuację w getcie, a także poza jego murami. Jest bystrą i wrażliwą obserwatorką. O potwornościach spotykających Żydów pisze wprost, nazywając rzeczy po imieniu. Szczególnie wstrząsający jest opis rozmowy z przyjaciółmi i znajomymi, którzy wrócili ze „strony aryjskiej” do getta zaszczuci, odarci ze złudzeń i okradzeni z pieniędzy. Powrócili, by ich los dopełnił się wśród „swoich”. Spotkanie z nimi Maryla zrelacjonowała następująco: „Znajomi, o których wspomniałam kilka dni temu, wrócili. Gdy weszłam ich przywitać, miałam wrażenie, że mam przed sobą widma o bladych, wynędzniałych twarzach i oczach wystraszonych i smutnych. Ujrzawszy mnie zaczęli coś bezładnie opowiadać, nie dając jeden drugiemu dojść do słowa, z chaotycznych zdań mogłam tylko zrozumieć, że gdybym była z nimi, co było naszym zamiarem, na pewno zażyłabym już swój luminal. Tybyś już na pewno nie żyła, Marylko, bo gdybyśmy byli w posiadaniu cjanku, już byś nas też nie oglądała.”

Z dalszej części tej wstrząsającej relacji dowiadujemy się, jak wyglądało życie za murami getta. Co ważne, autorka nie tylko przedstawia zdarzenia i ludzkie zachowania w okupowanej Warszawie, ale poddaje je ocenie, niekiedy bardzo surowej, np. gdy pisze: „Za czerwonym murem, który stanowi linię demarkacyjną, oddzielającą nas – skazanych od nich, którym wolno żyć, jak ludziom, biegnie inny mur, który jest znacznie trudniejszy do przebycia – to gruby mur obojętności i braku zrozumienia.”

Oczywiście, dzisiaj trudno nam jest pogodzić się z takim osądem, ale sytuacja i warunki, w jakich Maryla się znajdowała, kreśląc te słowa, w pełni je usprawiedliwia. Wstrząsający jest jej – Żydówki autoportret, który przedstawia czytelnikowi, pisząc: „Z wolnego, pełnego sił żywotnych człowieka stoczyłam się już poprzez naznaczonego opaską niewolnika, poprzez getto, selekcje, szopy do grobu za życia.”

Tym grobem jest zorganizowany w podziemiach budynku schron, do którego Maryla wraz z mężem udała się prawdopodobnie w nocy z 18 na 19 kwietnia 1943 r. „ Już o 3.30 rano udaliśmy się, wykreśleni z rejestru żyjących na powierzchni ziemi (…)”

„Getto powstało. Getto powstało, kilkuset zaledwie uzbrojonych w rewolwery mężczyzn stanęło do walki z oprawcą, stanęło w obronie resztek honoru człowieka.”

Maryla po zejściu do schronu nadal spisywała swój dziennik, chcąc zostawić świadectwo zagłady swojego narodu. Jej notatki przestają mieć charakter chronologiczny: „Pisanie moje jest teraz bezładne, gdyż piszę tylko wtedy, kiedy mam światło, gdyż żyję teraz przeważnie w ciemnicy piwnicznej i kiedy mogę nieco zebrać skołatane myśli”.

Warunki w schronie były trudne do zniesienia, ukrywający się w nim ludzie dusili się z braku powietrza i tracili w ciemnościach orientację. Zdani byli tylko na siebie i swój instynkt. Obawa o własne życie była wręcz obezwładniająca. Wszystkie zmysły pracowały na najwyższych obrotach, doprowadzając mieszkańców kryjówki do szaleństwa.

„Nie mając żadnego łącznika ze światem zewnętrznym, bo nikt nie ośmieliłby się przecież wyjrzeć, musieliśmy sobie odtwarzać rozgrywający się obłęd na podstawie docierającej do nas symfonji dźwięków. Najpierw usłyszałam nad sobą skoordynowany marsz setek żołnierskich nóg, który to pojawiał się, to znów urywał. Każdy odgłos kroków odbijał się echem opętańczego strachu w naszych na wpół obłąkanych umysłach, w których drgała już tylko jedna myśl! Czy trafią, czy odnajdą nasz bunkier?(…)”

„Już nie ulega kwestji, że akcja toczy się na naszym terenie i że Niemcy chcą nas tym razem dosłownie zmieść z powierzchni ziemi, żeby wszelki ślad po nas zaginął. Wsłuchani jesteśmy w te coraz bardziej potęgujące się odgłosy walki i strach paraliżuje nas wszystkich, przestajemy być ludźmi, zamieniając się w drgające kłębki nerwów, gotowych oszaleć”.

Czy Maryla mogła mieć wtedy nadzieję na przeżycie? To pytanie czysto retoryczne, tym bardziej, że jej pisanie urywa się dość nagle, 27 kwietnia 1943 r. Tylko wyobraźnia i współczesna wiedza może nam podpowiedzieć, co stało się z mieszkańcami schronu. I chociaż jesteśmy skazani na domysły dotyczące losów Maryli, to poznajemy część jej historii, która pozostaje w naszej pamięci, burząc spokój i targając naszymi emocjami.

Obecnie dziennik Maryli przechowywanych jest w archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku. W 2010 roku dokument został poddany konserwacji, a następnie zdigitalizowany, co umożliwia jego udostępnienie szerszej publiczności poza Muzeum.

W 2023 r. przypada 80. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Z tej okazji Państwowe Muzeum na Majdanku wydaje nową edycję „Dziennika Maryli”. Podjęli się jej znakomici znawcy historii getta warszawskiego: Zuzanna Schnepf-Kołacz (POLIN) i Dariusz Libionka (PMM). Jednocześnie swoją wystawę przygotowuje Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jednym z kluczowych materiałów, prezentowanych na niej będzie wypożyczony z PMM rękopis Maryli jako skarb ocalały z Zagłady i zarazem unikatowe świadectwo cytowane w wielu punktach ekspozycji.

Społeczności

polski

english